Zasada numer 1: otwartość!

Wiesz, przyznam się do czegoś.
Olaboga.
Kupiłam tę płytę bardzo spontanicznie.
Po drinku z sokiem żurawinowym i rumem.
Po przesłuchaniu jednej piosenki, która totalnie mnie wzruszyła.
(ale żeby całą płytę kupować?? Hello!)

Na drugi dzień, gdy dostałam SMS, że czeka na odbiór, pomyślałam…
„Co też strzelilo mi do głowy?!
Płyta Natalii Kukulskiej?”
Yyyyyyy.

Wśród kilkuset rapowych płyt dotychczas nie było miejsca na ehm.. ehm.. Pop.
No dobra. Odebrałam płytę.
Włożyłam do odtwarzacza.
I….

Mnie zamurowało.
To nie jest pop.
To jest coś fantastycznego.
Dotykającego takich zakamarków mnie, jakich dawno żadna muzyka nie dotknęła.
Piękne teksty.
Zaczarowana muzyka.

Cieszę się, że dałam jej szansę.
Jej… A właściwie sobie.
Słuchamy jej z Alicją w kółko.
Donguralesko zaczeka.
Polecam Ci serdecznie porozpieszczać się tymi czułymi dźwiękami.
Ale uwaga, wyciska łzy poruszenia.

Ściskam, Lidia