Czasem łapię się na tym, że w niektórych aspektach mojego życia tkwię w przestrzeni „wiem, rozumiem, jestem świadoma”.
Tylko wiedza, zrozumienie i świadomość same w sobie nic nie zmieniają.
Nie poprawiają jakości życia.
Nie uszczęśliwiają.
To przestrzeń pierwszego kroku.
Wspaniale, że dowiedziałyśmy się czegoś odkrywczego z wysoko wibracyjnej książki.
Że zapaliła nam się żarówka po obejrzeniu mądrego wywiadu na YouTube.
Że poszerzyła się nasza perspektywa od rozmowy z inspirującą dla nas osobą.
Brawo MY. Jednak to wszystko ma SENS, GDY WCIELAMY TO W NASZĄ CODZIENNOŚĆ.
Bo przestrzeń wiedzy, zrozumienia i świadomości to taka przestrzeń, w której można tkwić całe życie, nie wychylając poza nią nawet małego paluszka u prawej stopy.
Czesto mówimy:
„Ja to już wiem”
„Znam to od lat”
„Mam tego świadomość”
„Doskonale to rozumiem”
I jedynie łaskoczemy sobie tym ego.
Bo jeśli tego nie PRAKTYKUJEMY, to tak naprawdę nic nie wiemy.
I tak sobie myślę…
Że ten człowiek, który nie przeczytał żadnej otwierającej świadomość książki, nie obejrzał żadnego filmu new age, nie wymienił ani jednego zdania z kimś „przebudzonym”, ale każdego dnia KOCHA SIEBIE, KOCHA ŻYCIE, KOCHA LUDZI, więcej robi dla tej Planety niż ten, który wie i na tym poprzestaje.
Wiesz… Pojawiło się na mojej tablicy wczoraj zdanie:
„ZANIM ZACZNIESZ NAPRAWIAĆ ŚWIAT, PRZEJDŹ SIĘ TRZY RAZY PRZEZ SWÓJ WŁASNY DOM. „
(to chińskie przysłowie)
Uświadomiło mi, że ja ostatnio tak właśnie sobie dreptam to tu to tam po moim „mieszkaniu”…
po relacjach
po nastrojach
po mojej pracy
po emocjach
po stylu życia
I podreptam sobie jeszcze dłużej.
Bacznie się przyglądając temu, co/czego…
już wiem
już rozumiem
już jestem świadoma
Ale wciąż tego nie zmieniam, nie praktykuję, nie wprowadzam w codzienność, nie uwalniam, nie odpuszczam…
To będzie moje wychylenie paluszka prawej stopy.
Na ten czas.