Wiesz, to co napisałam poniżej być może i jest obciachowe.
Być może pomyślisz: „co za płycizna”.
Być może odwrócisz się od tego postu na pięcie.
Ale… ale… ale… prawda jest taka, że weszłam na wyższy level w moim biznesie i nie interesują mnie półprawdy, nie interesuje mnie rozjazd między tym, jaka jestem live a jaką znasz mnie tu.
Dlatego na tej szerokości internetowej jest sama prawda i tylko prawda.
Kiedyś dawno temu bawiło mnie całe zamieszanie wokół Christiana Greya.
Tak jak Ty podśmiechiwałam się z fascynacji tym filmem. Dumnie obracałam się na pięcie i marszczyłam czoło pytająco „hello, co z Tobą?”.
Dziś, mogę się przyznać – Lubię ten film.
„O rany, o rany, kino tak niskich lotów?”
Tak, właśnie tak.
Jasne, fabuła jest nudna jak barszcz i można się zdrzemnąć, a Christian mógłby być 10 cm wyższy…
Ale jest w tym filmie coś, na co warto zwrócić uwagę…
Moja znajoma, bogata żona developera, kilka lat temu też mnie zaskoczyła.
Powiedziała, że była na Greyu w kinie dla… PRZEPYCHU.
Wiesz, wtedy byłam w przestrzeni, że to żenada roku.
Ale kilka lat później uświadomiłam sobie – tak, to jest to, dlaczego ten film mnie przyciąga – PRZEPYCH.
Ze względu na prywatny helikopter, piękne samochody, bogactwo i rozmach.
Tak, nasze Dusze płatają nam figle pchając do oglądania słabych treściowo filmów 😀
Jaki słaby film Ty lubisz?