Zrobiłam to po raz pierwszy w życiu, a mam 30 lat.
Właśnie zaczął się nasz gorący romans.
I… jest mi z nim tak fajnie…
I… z taką frajdą go używam…
I… czemu nie zrobiłam tego wcześniej?!
Mówiłam zdecydowane NIE tej znajomości, bo…
Uważałam, że i tak nie będę umiała go użyć.
Żałowałam kasy na coś, co nie jest pierwszą potrzebą – tak ta miłość jest za hajs.
„Przecież to takie nienaturalne.”
Ale wiesz… mimo tego NIE, to coś mnie kusiło, by w to pójść… by tego spróbować… by sprawdzić, jak nam razem ze sobą będzie…
No i zmieniałam zdanie, bo ostatnio pozwalam sobie na szybkie zmiany i…
Kupiłam mój pierwszy w życiu podkład. Yeah!
O dziwo, okazało się, że…
Jego aplikacja jest dla mnie dziecinnie prosta.
Mogę kupić coś bez kalkulacji, a dlatego, że mam na to po prostu ochotę.
I wcale nie czuję się nienaturalnie mając go na twarzy.
Wręcz przeciwnie – czuję się w nim bardzo komfortowo.
2-3 razy w życiu zdrzyło mi się kupić BB krem, ale jednak to nie to samo…
Nie, to nie są nasze pierwsze randki, bo kilka razy moja Siostra robiła mi pełen make up… Jednak tym razem to mój osobisty podkład w mojej osobistej kosmetyczce.
I nie, nie, to nie post o promocjach w rossmanie.
Ale o tym, że Ty decydujesz, co jest dla Ciebie NATURALNE.
Ty decydujesz, w czym się czujesz najlepiej.
I nie musisz mieć do siebie żadnych wyrzutów.
Jak masz ochotę na make up, to go rób.
Jak masz ochotę chodzić bez, to go nie rób.
Ale nigdy przenigdy nie odmawiaj sobie PRÓBOWAĆ I PODĄŻAĆ ZA TYM, CO CIĘ KUSI.
Bo jak nie spróbujesz, to skąd będziesz wiedzieć, czy to Twoje?
(Próbuj choćby dla zabawy, bo życie to zabawa.)
A w podkładzie też można się czuć naturalnie, bo w podkładzie czy bez, to dalej ta sama Ty.
Pozdrawiam z mojego placu zabaw, jeszcze nadmorskiego do soboty,