Traktuj siebie tak jak traktujesz innych.
Zobacz… z tak wielką łatwością przychodzi nam…
DOCENIANIE umiejętności innych osób.
WIARA w powodzenie działań naszych przyjaciół.
CHWALENIE dokonań autorytetów.
UZNAWANIE mądrości guru.
ŻYCZLIWOŚĆ wobec Pani w zaprzyjaźnionym sklepie.
WIDZENIE w dzieciach piękna.
A z tak wielką trudnością przychodzi nam…
DOCENIANIE tego, jak bardzo jesteśmy zdolne.
WIARA w to, że możemy odnosić sukcesy.
CHWALENIE swoich dzieł.
UZNAWANIE swojej wewnętrznej mądrości i drogi.
ŻYCZLIWOŚĆ wobec siebie w swoje słabsze dni.
WIDZENIE piękna patrząc w lustro.
Kilka dni temu usłyszałam zdanie, że BRAK WIARY W SIEBIE TO PODWAŻANIE SWOJEJ BOSKOŚCI.
Czyli to taki rozjazd…
z jednej strony wiemy, że pochodzimy z tego samego Źródła, niby wiemy, że jesteśmy cząsteczkami Boskiego, niby wiemy, że jesteśmy Duszami, a z drugiej OCENIANIE SIEBIE KRYTYCZNIE MAMY OPANOWANE DO PERFEKCJI.
Podważamy tym samym to, że JESTEŚMY i że to WYSTARCZY.
A dopóki będziemy jedną nogą w „jestem cząstką Boskiego”, a drugą w „nie jestem wystarczająco dobra”, to nasze Życie wciąż będzie przysparzać nam frustracji.
Ciągle będziemy żyć z myślą, że czegoś nam brakuje.
Że coś musimy w sobie ulepszać.
Że musimy się stawać coraz lepszą wersją siebie.
ŻE MUSIMY ŚCIGAĆ TĘ WERSJĘ SIEBIE, KTÓRA JEST GODNA MÓWIĆ O SOBIE „CZĄSTKA BOSKIEGO”.
To nie oznacza, by porzucać rozwój duchowy.
To oznacza, by DAĆ SOBIE WRESZCIE ŚWIĘTY SPOKÓJ.
Przestać się siebie czepiać.
Odpuścić sobie.
No i siebie doceniać, chwalić, być dla siebie życzliwą, widzieć w sobie piękno, WIERZYĆ W SIEBIE.
Traktować siebie tak jak jak traktujemy naszych Bliskich.