Wywaliłam z telefonu program pocztowy.
Nie chcę odbierać maili przez cały dzień.
Wywaliłam z telefonu messengera.
Nie chcę być ciągle online.
Wywaliłam z telefonu Facebooka.
Nie chcę scrollować bez sensu tablicy.
Myślałam:
„przecież nie muszę tego robić”
„przecież to ja decyduję”
„przecież mogę nie sięgać po telefon”
Ale to były tylko myśli.
Prawda jest taka, że sięgałam po telefon zbyt często.
Że gapiłam się w wyświetlacz bez zastanowienia.
Że odpisywałam na wszystko od razu, bo nikt nie może czekać.
I mówiłam do Bliskich „no, no, już, zaraz, momencik, tylko odpiszę Klientce, tylko…”
Czy to uzależnienie? Nie większe niż u większości ludzi w dzisiejszych czasach.
Trochę tak jak z kawą… Gdy wstajesz rano i czujesz, że musisz ją wypić, gdy automatycznie gotujesz wodę, gdy nie możesz dzisiaj zaparzyć zamiast niej zielonej herbaty…
Mówisz, że pijesz kawę, bo Ci smakuje, bo ją lubisz, ale nie jesteś uzależniona…
Jednak jeśli „musisz” ją wypić, to znaczy, że NIE JESTEŚ W PEŁNI WOLNA.
A to, czego ja najbardziej pragnę w życiu, to WOLNOŚĆ, MIŁOŚĆ i SPOKÓJ.
No więc? Jeśli telefon czyni ze mnie niewolnika, to rachunek jest prosty – odstawiam telefon.
PIERWSZYM KROKIEM DO ŻYCIA ŻYCIEM, KTÓREGO PRAGNIEMY JEST ELIMINACJA TEGO, CO NAM NIE SŁUŻY I NIE JEST Z NIM SPÓJNE.
Wiesz… w sieci jest mnóstwo wiedzy.
Jest ogrom możliwości.
Jestem bardzo WDZIĘCZNA, że istnieje internet.
Dzięki niemu mogę sobie dzisiaj urządzić kocykowy dzień bez brania urlopu.
Jednak tylko bycie OFFLINE pozwala nam doświadczać życia.
Tego życia, w którym są lekcje do odrobienia.
Tego życia, w którym są przygody do przeżycia.
Tego życia, w którym są prawdy do odkrycia.
ŻYCIA, W KTÓRYM JESTEŚMY MY I NIC WIĘCEJ MOŻE NIE ISTNIEĆ.
Zanurzam się w sobie. Zadaję pytania. Modlę się o odpowiedzi.
I ćwiczę oddechy Wima Hofa oraz stosuję Kod Uzdrawiania.