Kiedyś było tylko pragnienie wolności… od czasu, od miejsca, od szefów
Było tylko marzenie
O pieniądzach, o perfumach od Armaniego, o fajnym komputerze do pracy
Była tylko potrzeba… bezpieczeństwa, spokoju, radości
I była w tym wszystkim i z tym wszystkim Dziewczyna, która myślała, że już będzie wszystko ok, gdy to wszystko będzie w zasięgu Jej rąk.
Która chciała żyć BARDZIEJ niż pozwalały Jej przekonania.
Która chciała mieć WIĘCEJ niż pozwalały Jej fundusze.
Która chciała kochać MOCNIEJ niż pozwalała Jej Miłość do siebie.
Jednak za każdym razem okazywało się, że po chwili euforii i pozornego szczęścia pt. „mam to”, okazywało się, że TO NIE JEST TO, do czego tęskni.
Tym czymś nie jest udany związek.
Spełnianie się w macierzyństwie.
Praca, którą się uwielbia.
To znajduje się w całkiem innym miejscu.
Nigdy na zewnątrz. Nigdy poza. Nigdy obok.
Kiedy uświadomiła sobie, że już wie, CZYM JEST TO COŚ, to zaczęła wpadać w poczucie winy, że od tego ucieka…
to zaczęła racjonalizować, że na to jeszcze nie zasługuje…
to zaczęła myśleć o skrajnościach – albo jedno (materia) albo drugie (duch)…
Aż wreszcie odkryła, że powinna zadać pytanie: KTO TĘSKNI?
Bo wiesz… wyznaczamy cel za celem, a gdy je osiągamy mamy smak na więcej
kupujemy przedmioty, o których marzyliśmy po to, by zaraz marzyć o czymś droższym i lepszym
utożsamiamy spokój i bezpieczeństwo z pełnym kontem
Ale za każdym razem pojawia się ta sama PUSTKA.
I to uczucie „hello, to nie o to tu chodzi”.
Możemy korzystać z wszelkich dobrodziejstw świata materii. Bawić się nimi, używać do czynienia dobra, korzystać z nich służąc całemu światu.
Jednak one nigdy NIE WYPEŁNIĄ PUSTKI.
Pustki, która paradoksalnie od zawsze jest Pełnią.