A co, gdybyś pytanie o swoją misję zastąpiła takim:
PO CO JA SIEBIE WYSŁAŁAM NA ZIEMIĘ?
Tak, dobrze myślisz, pytam o ten SENS, dla którego wybrałaś, że chcesz urodzić się na tej, a nie innej planecie.
Co mogło kierować Twoją Duszą?
Czego chciała tutaj doświadczyć?
Dlaczego wybrała właśnie to ciało i to życie?
Hmm… może pomijając słowo MISJA będzie Ci łatwiej.
Bo wokół MISJI narosło wiele przekonań, wiele wyobrażeń.
A przecież Twoje życie to nie „misja w Afganistanie”. (Oby!)
Może kojarzysz też MISJĘ z czymś o wielkiej wadze, z czymś ARCYWAŻNYM, z ogromną odpowiedzialnością i tym samym nie odnajdujesz swojej MISJI.
Bo narastają w Tobie oczekiwania.
Bo próbujesz doszukiwać się jakiegoś GIGANTA.
Bo samo sformułowanie „Misja Duszy” sprawia, że robisz się bardzo poważna.
A co, jeśli Twoim powołaniem (to słowo brzmi lżej?) jest…
ROZŚMIESZANIE i zostanie komikiem?
KARMIENIE i zostanie kucharzem?
DAWANIE DOMU i zostanie budowlańcem?
Jeśli CZUJESZ OGIEŃ, gdy ludzie śmieją się z Twoich dowcipów, gdy czują rozkosz podniebienia jedząc Twoje potrawy, gdy dziękują Ci za solidną pracę, gdy pięknie położysz płytki (flizy) w ich mieszkaniu, TO RÓB WŁAŚNIE TO.
OGIEŃ to odpowiedź.
PASJA to odpowiedź.
RADOŚĆ SERCA to odpowiedź.
Nie, nie musisz zbawiać świata.
Komik, kucharz i budowlaniec są tak samo WAŻNI i POTRZEBNI co oświeceni guru.
Nie ma lepszych i gorszych misji.
A więc, po co Ty siebie wysłałaś na Ziemię? Czego pragniesz? Co kochasz?
Z Miłością, Lidia