Nie potrafię pisać postów rutynowo…
Wiesz… Kiedyś wysnułam taką teorię, że codzienne pisanie postów to karmienie swojego biznesu.
Pisałam więc każdego dnia.
Miałam wiele pomysłów.
Później zaczęło się to zmieniać.
Raz pisalam codziennie po 2 posty, a innym razem nie pisałam przez kilka dni nic.
A gdy miałam blokadę twórczą, wpadałam w poczucie winy…
„No jak to? Nie można rozwijać biznesu bez pisania postów. Hello.”
Od jakiegoś czasu mam takie poczucie, że dodanie nowego wpisu to dla mnie wydarzenie.
Nie traktuję pisania jak zadania z listy do odhaczenia.
Ale jak ważne wydarzenie w ciągu dnia.
Kiedy czytasz mój post to tak jakbyś wchodziła na moment do mojego domu.
Jakbyśmy rozsiadały się razem na kanapie, popijając kawę i jedząc pyszne ciasto.
Bo… Jest wiele cud porad na prowadzenie facebooka, których nie kwestionuję.
One pewnie działają.
Ale ja nie potrafię pisać według scenariusza, określonych zasad.
Nie potrafię zaplanować postów naprzód.
Nie potrafię ustalić grafiku publikacji – co, kiedy, w jakiej formie.
Gdy Dziewczyny mnie pytają o bloga, newslettery, posty, to mówię zawsze, że ważną rzeczą jest regularność.
Naprawdę tak uważam.
Jednak… Ja nie jestem dobrym przykładem… Ehh.
Ja piszę w lukach między myślami.
Przypływa do mnie główna myśl, która chcę przekazać, potem pojawia się luka i post, a potem puszczam go w świat.
I nawet jeśli nie jest to systematyczne,
nawet jeśli piszę na jakieś dziwne tematy.
nawet jeśli zdjęcia dodaje słabe,
to nie zamianiłabym się z żadnym profesjonalnym copywriterem, który ma w jednym palcu słowa kluczowe, seo i wszystkie statystyki Facebooka.
Bo nie umiem pisać tego, czego sama nie czuję.
Zapraszam Cię na kawę i ciasto z malinami.
Lidia