Wielokrotnie dałam się wykorzystać.
Zawodowo i finansowo.
Wielokrotnie udzielałam pomocy za darmo.
Pomagałam zrobić coś na stronach www za „dziękuję”.
Udzielałam bezpłatnych podpowiedzi.
Zaniżałam moje ceny.
Szłam ludziom na rękę.
Nie myślałam wtedy o sobie – o swoich potrzebach, o czynszu, o wakacjach, o swoich pragnieniach.
Tylko o tym, by ktoś był ZADOWOLONY.
I tym samym zaniżałam wartość mojej wiedzy, wartość moich usług.
Co więcej, głupio mi było odmówić albo powiedzieć „nie mam czasu”.
Nie, to nie jest normalne, by usługi, z których masz pieniądze na życie, rozdawać na prawo i lewo za darmo.
Przeznaczałam mój czas – ZŁOTO NA ZIEMI – po to, by swoje doświadczenie, to, czego się nauczyłam, po prostu podarować komuś w prezencie.
A wiesz, co jest najgorsze? To, że NIGDY NIE BYŁA TO WINA OSOBY PO DRUGIEJ STRONIE.
Zawsze moja.
Co więcej, często ja sama wychodziłam na przeciw.
To ja oferowałam swoją pomoc.
I to było strasznie słabe.
I jestem na siebie wkurzona.
Za to, że godziłam się za odwlekanie w czasie zapłaty.
Za to, że dawałam porady po znajomości.
Za to, że nie CENIŁAM SWOJEJ PRACY.
Wiesz, co jest powodem takiego zachowania??
BRAK POCZUCIA WŁASNEJ WARTOŚCI.
Niby cena usług to jedno, a wartość człowieka to drugie.
Tylko, że człowiek, który nie ceni siebie, nie ceni swojej wiedzy.
I tym samym wycenia za tanio swoje usługi (lub je rozdaje buu).
Kilka dni temu dostałam bana na rozdawnictwo.
Od samego Życia, które pokiwało srogo palcem:
„Lidia, to już nie pora na to.”
BASTA. To, od pewnego momentu, jedno z moich ulubionych słów.