Nie ma problemu, którego nie dałoby się rozwiązać.

Czasem jest tak, że pomyślisz o tym, że pragniesz świeżych kwiatów w wazonie, a kilka godzin później Twój Ukochany stoi w drzwiach z bukietem.

Czasem jest tak, że wpadasz w wielkie poczucie winy z wyimaginowanej sytuacji, a Twoja Mama przypomina Ci „hello, jesteś Boginią, co się będziesz przejmować pierdołami.”

Czasem jest tak, że jesteś wypluta z energii przez kilkudniowy stres, a Koleżanka przesyła Ci pojemnik mocy z pysznymi bakaliami.

I jest też tak, że Twój problem pryska jak bańka mydlana, gdy uświadamiasz sobie…

że żaden „problem” nie jest „problemem”, gdy masz wokół siebie ludzi, którzy… Są. Po prostu są.

Rozejrzyj się wokół.
Nie jesteś sama.

Nawet w tej złości, nawet w tym stresie.