Moje życie staje się laserowo docinaną układanką puzzli.

Śniło mi się kilka dni temu, że umarłam.
Próbowałam powiedzieć: „pomóżcie mi”, jednak mój głos nie wydawał dźwięków.
Poczułam, że to śmierć.
Podziękowałam za Życie, a oczy same mi się zamknęły.

Po chwili jednak żyłam znów.
Pytałam: „czemu mi nie pomogliście?”
Ale nikt nie odpowiadał.
Nikt nie wiedział, że ja umarłam, moje słowa opływały ludzi.

Czuję, że umarła jakaś część mnie.
Ale i narodziła się nowa.
Ten sen to też wezwanie, by pracować dalej.
Bo są kolejne sprawy do uzdrowienia.

Dlatego nie odkładam tego na później.
Idę za ciosem.
Nie stawiam oporu wobec tego, do czego wzywa mnie Życie.
To już nie jest ten czas.

Bo.. jestem głodna. Bardzo głodna ściągania kolejnych warstw.
Dlatego zaczęłam pracę z kolejną Osobą Pełną Mocy.
Bo ja chcę, by moje puzzle życia nie były zwykłymi puzzlami.
Ale laserowo docinaną układanką, w której każdy puzzel jest tak samo odżywiony, zadbany, zaopiekowany.

Energia pracuje we mnie odkąd rozmawiałyśmy.
To bóle głowy rozsadzające czaszkę.
To czakra korony chcąca połączenia ze Źródłem.
A od wczoraj boli mnie szczęka. „Tak po prostu”.

Wiesz, ja nie odznaczam checklisty.
Krzyżyk przy poczuciu winy, krzyżyk przy ambicji… itd…
Ja czuję tę spiralę mojego Życia.
Która potrzebuje płynąć w harmonii w każdym aspekcie.