Kto tu kogo coachuje? Czyli o najważniejszych lekcjach z nad rzeki.

Siostrzany 30-sekundowy coaching!

Moja Siostra wpadła na pomysł, by przenieść sesję nad rzekę.
Ok, zgodziłam się, ale zaznaczyłam: „jeśli będą ludzie, to nie będę pozować”.

Pojechałyśmy. Samochody stoją. Są ludzie.

Wchodzimy w te nadrzeczne zarośla i ponownie pada tekst z moich ust:
„Będę się krępować przy ludziach pozować do zdjęć”

Na to moja Siostra:
„Co Ci szkodzi, nigdy więcej tych ludzi nie zobaczysz, to są Twoje zdjęcia, nawet jak się zaśmieją no to, co z tego.”

Ok, przytaknęłam – „właśnie, to moje życie, to mój biznes”

Doszłyśmy do rzeki, a Siostra do pierwszych spotkanych ludzi wypaliła: „dzień dobry”.
Pytam, czy ich zna. Nie znała, ale mówiąc „dzień dobry” zmieniamy nastawienie ludzi do nas.

No dobra, idziemy dalej.
Przełamałam się.

Byłyśmy w centrum zainteresowania. Yyy…
Cóż… nie codziennie ktoś wchodzi w sukience do Soły po to, by zrobić zdjęcia.
Ja jednak miałam z tego wielką frajdę!
Śmiałam się z siebie!
Nie wstydziłam się – TO JEST NUMERO JEDEN.

Czyli pozwoliłam sobie być sobą.
Widzisz, że to wcale nie jest trudne? <3

W drodze powrotnej starsza Kobieta z rodziny, której Siostra mówiła dzień dobry, powiedziała, że wyjdą piękne zdjęcia, bo nas cały czas obserwowali. Yyy…
Po czym miałam usiąść na konarze, z którego o mało co nie spadłam i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.

No i teraz wnioski:
1. Przełamywanie swoich lęków może się zadziać na pstryknięcie palców.
2. To jest Twoje życie, to jest Twoje życie, to jest Twoje życie. 
3. Najważniejsze życiowe lekcje mogą przyjść w rzecznych zaroślach.
4. Twoje pozytywne nastawienie do ludzi działa na nich rozbrajająco.

TO JEST WŁAŚNIE PLAC ZABAW!

No i pytanie dnia: kto tu coachuje kogo?