Dlaczego szarpanina NIE, a zaufanie TAK?

Mnie zawsze ciągnęło w stronę idei POZYTYWNEGO MYŚLENIA.
Zawsze czułam, że to właściwa droga.
Że to jest coś bardzo wartościowego. 

W pewnym momencie życia wydała mi się jednak taka… oklepana, błaha, dająca złudne nadzieje. No więc odpuściłam.
Zajęłam się „poważniejszymi” metodami pracy własnej.

Dziś wiem, że nie umiałam tej idei tak naprawdę zastosować.
I że ona nie jest błaha, a potężna. 
Myk z transformacją myśli negatywnych w pozytywne stosowałam tylko w trudnych okolicznościach.
Trochę na zasadzie „jak trwoga, to do Boga”.

A właściwie, to więcej niż trochę…

Zobacz, gdy życie opiera się na zaufaniu do siebie, Wszechświata, do tego, że wszystko jest dobrze i będzie dobrze, to Twoje myśli są zawsze pozytywne.

Jednak, gdy żyjesz w takiej szarpaninie, lęku o przyszłość, lęku o pieniądze, zdrowie, o dzieci, to nie masz zaufania do nikogo i do niczego.

W pierwszej wersji Twój spokój generuje więcej spokoju i dobra w życiu. Czujesz prowadzenie.

W drugiej wersji natomiast lęk przyciąga więcej trudnych zdarzeń. A Ty czujesz się opuszczona przez Wszechświat.

Gdy słyszysz hasło „myśl pozytywnie”, gdy Twój świat wali Ci się na głowę, to rzeczywiście może być wkurzające.
Jednak prawda jest taka, że zmiana myślenia może Ci wówczas uratować życie.

Bo w tym wszystkim chodzi o to, by żyć pozytywnie cały czas, a nie tylko w nagłych problemach prosić o pomoc.

To da się zrobić.
Z zeszytoterapią dasz radę. 
W notatniku przekształcisz dowolną myśl w dowolnym czasie.