Czy Ty na pewno chcesz chcesz coś komuś udowadniać?

Kiedyś ciągle musiałam coś udowadniać.

Że dam sobie ze wszystkim radę.
Że jestem silna i nic mnie nie złamie.
Że odniosę sukces nawet, gdy ktoś mi podcina skrzydła.

W takiej toporności przed delikatnością i pozwalaniem sobie na to, by być słabą, tworzyłam wokół siebie fortecę strzegącą mojej „siły”.

Forteca miała moc.
Jednak wcale nie chroniła siły, a zalęknioną rusałkę, bojącą się o to, by nie wyszły na jaw jej lęki.
By nikt nie dowiedział się o tym, że z czymś sobie jednak nie radzi…
że nie jest taka silna, na jaką się robi…
że nie tak do końca wierzy w swoją wartość i mogący pójść za nią sukces…

Wpadałam w problemy, czułam się samotna, czułam się mało warta, ale nikomu się do tego nie przyznawałam.
Bo nie chciałam nikogo zawieźć.
Nie chciałam, by ktoś poczuł się źle.
Bo chciałam innym udowodnić, że ja i tak sobie poradzę.
Bo kto jak nie ja.

Ludzie mówili mi: „jesteś silną Kobietą”, a ja przytakiwałam.
Trzęsąc się w środku ze strachu.
Z resztą na zewnątrz tak właśnie mogło to wyglądać…
Tymczasem czułam się coraz gorzej, coraz słabiej, coraz bardziej bezradna.

Przyszedł jednak moment, gdy forteca musiała zostać rozbita.
Gdy już nie dałam rady dalej ciągnąć tej dobrej miny.
I wtedy zwróciłam się o pomoc.

To było 2 miesiące temu.
Tak, to od wtedy, gdy dajecie mi znać, że piszę zupełnie inaczej.

Tak naprawdę, to ja nigdy nic nikomu nie udowadniałam.
Ja po prostu chciałam stworzyć sama dla siebie pozory swojej siły.
Bo: „jeśli inni widzieli we mnie siłę, to byłam silna.”

Ale moc to ja mam dopiero teraz.

I współpraca ze mną ciągnie za fraki.
Oto ja. Hello.