Co mogę zrobić dzisiaj, by patrzeć ze spokojem w przyszłość?

Zobacz, czy nie jest tak, że dzielimy nasze życie na różne etapy?
Poza etapami związanymi z wiekiem, to łączymy je z jakimiś znaczącymi wydarzeniami.
Następnie przypisujemy poszczególnym etapom punkty = wartości.

Jedne z nich uznajemy za ważniejsze.
Takie, które wywołały u nas większe zmiany, otworzyły oczy.
Dzięki którym coś odkryłyśmy.

Innym przypisujemy łatkę „negatywne”.
To te, w których cierpiałyśmy.
W których życie jakby nie było na naszych zasadach.

Jeszcze inne uznajemy za „szczęśliwe lata”.
To te, do których tęsknimy najbardziej.
Które wspominamy z łezką w oku…

A co, jeśli nie ma żadnych etapów?
Jeśli to tylko nasze człowiecze postrzeganie czasu.

A co, jeśli to cały czas JEDNA I TA SAMA PODRÓŻ, która krok po kroku prowadzi nas w pewne miejsca i zdarzenia?

Patrzę na swoje życie i widzę te kolejne znaki drogowe… teraz widzę to, że nie byłam gotowa… że naprawdę nie była gotowa… ALE WIDZĘ TEŻ TO, JAK BARDZO GOTOWA JESTEM TERAZ.

Wiem, że teraz myślisz – „No jasne, że tak jest, życie to podróż.”
Ale co wybija Ci głębiej i głębiej?
Czy właśnie wspominasz jakieś kluczowe momenty…?

Wiesz, może wzbudzać się w nas żal…

„A co, gdybym zrobiła to wcześniej?”
„A co, gdybym nie była taka głupia?”
„A co, gdybym wybrała inaczej?”

Żal mieszany z wyrzutami sumienia…
Żal, który odbiera nam energię. Dosłownie.
Zabiera nam energię fizyczną, poczucie radości, kradnie to uczucie pulsującego w nas życia.

Ja też czasem wpadam w taki wir myśli.
A co, a co, a co….

No nico.

Było. Minęło. Teraz jest teraz.

Tylko, że to łatwo tak mówić…

Bo za Tobą ciągną się niedokończone sprawy…
Dobijają się do drzwi…
Wbijają szpileczki…

A Ty już już myślisz, że od teraz wszystko się zacznie zmieniać, że już możesz układać sprawy na nowo… a tu kolejna szpileczka wybija…

Mam dla Ciebie zadanie. I dla siebie też.
Zacznij każdy dzień w tym tygodniu pytaniem:
Co mogę zrobić właśnie dzisiaj, bym mogła patrzeć ze spokojem w przyszłość?

P.S. Ja dzisiaj zrobiłam coś dla swojego spokoju – wykonałam telefon. Tak, telefon. Telefon, którego nie chciałam odebrać ani tym bardziej oddzwonić. Już po. W moim ciele zagościł spokój.