Chciałabym, ale… No to chcesz czy nie? Do czego tęskni Serce?

Zewsząd słyszę: „tak bardzo chciałabym pisać”, „mam wyrażać się przez pisanie”, „kiedyś pisałam, ale dziś…”

No to mówię: „Pisz, Kobieto, weźże długopis, zeszyt i pisz”

I wtedy słyszę: „Ale…, ale…, ale…”

Ale nie mogę się otworzyć.
Ale coś mnie blokuje.
Ale nie mam pomysłów na tematy.
Ale nie zawsze mam wenę.
Ale nie wiem, co mam pisać.
Ale ja nie mam takiego flow.
Ale ja nie wiem, czy to dobrze brzmi.
Ale trudno mi to ubrać w słowa.
Ale piszę zbyt szczerze i muszę poprawiać.
Ale kto to będzie czytał.
Ale ja nie jestem w tym taka dobra.

Powiem Ci, o co tu biega.
Siedzisz w przestrzeni: „chciałabym, ale”.
To dosyć specyficzna przestrzeń.
Bo z jednej strony wszystko w Tobie krzyczy PIIIIIIIISZ, LIDIA, PIIIIIISZ
(prawie jak run, Forrest, run)
A z drugiej strony są w Tobie takie chochliki, które Cię podgryzają ALEEE, ALEEE, ALEEE.
(tylko, że Forrest pobiegł)

Masz tylko 2 wyjścia:

Pierwsze, to tutaj zostajesz.
I dalej czujesz to rozdarcie.
I dalej czujesz to kuszenie, tę ekscytację na myśl o pisaniu, ale pozwalasz się podgryzać.
Ta przestrzeń prowadzi do FRUSTRACJI.
Byłam tu, to wiem.

Drugie, to zbierasz swoje manatki i mówisz: DZIĘKUJĘ, WYCHODZĘ.
I tutaj zaczyna się zabawa.
I tutaj bierzesz sprawy w swoje ręce.
I tutaj przelewasz litry atramentu.

Cokolwiek wybierzesz, wybierz dobrze.

Usłyszałam dzisiaj takie zdanie:
„Nie wiem, skąd Ty czerpiesz inspiracje, ale trafiasz w punkt”

Nie kokietowałam, że nie. Że nie wiem, o kim mowa.
Bo to prawda, trafiam w punkt, bo JESTEM PROWADZONA, a słowa przechodzą przeze mnie.

Jak taka antena, która łapie sygnał i nadaje.
Ja nie obmyślam – dziś napiszę o tym, jutro o tym, a za tydzień o tym.
NIE UŻYWAM ŻADNYCH HARMONOGRAMÓW POSTÓW.
Nie potrzebujesz ich, gdy stajesz się przekaźnikiem.

Są różne przekaźniki – jedni widzą energię, inni przepowiadają przyszłość, inni pięknie malują lub tworzą jakieś wyjątkowe przedmioty, a ja używam słów.

Pomogę Ci z Twoimi słowami. Z Twoim przekazem. Z Twoją kreatywnością.